Bartek Debski homepage:
Pekin 2014

Zwiedzanie Pekinu: Dzień szósty
Eskapady do Azji dzień jedenasty



Na miasto!

Dzień rozpoczął się jakoś przed południem. Poranne zakupy wody i drobnych przekąsek, po czym podróż do Uniwersytetu. Plakaty zostały wydrukowane w bardzo dobrej jakości, a cena za obydwa wyniosła tylko 70 Y. Brzegi większego plakatu są nieco zmęczone, ale nie wygląda to aż tak źle. Plakat należy teraz odwieźć do hotelu i coś wtrząchnąć na obiad.

Dziś przyszła pora na dumplingsy na parze z wołowiną (omnomnom) z miseczką sosu octowego dla smaku. Do tego zupa dyniowa. Wybitnie oleista, bez smaku. Do tego soczek pomarańczowy i mamy obiad za 14 złotych. I kubki smakowe zadowolone, a i żołądek pełny, można więc ruszać na zwiedzanie. Nie ma co się pchać w środku dnia na Tian'Anmen, bo tam milion ludzi (pomimo że dziś czwartek). Wybór padł na Świątynię Nieba. Jak zwykle metro okazało się nieocenione! Podróż trwała może kwadrans, nie dłużej. Wygląda na to, że cały teren Świątyni Nieba jest wieeelkim parkiem z mnóstwem miejsc do wypoczynku: zarówno aktywnego, na placach zabaw, jak i bardziej pasywnego, przy szachownicach i stołach do gry w Go. Wejście do kompleksu budynków świątynnych jest dodatkowo płatne (chociaż zbiorczy bilet to tylko 13 zł). Pechowo, akurat jak się dostałem do części zwiedzaniowej, rozpadało się. Z cukru nie jestem, więc zwiedzałem hardo! Świątynia i okoliczne miejsca kultu, jak Niebiański Skarbiec, czy Kolisty Kopiec wraz z otaczającym je parkiem to wyprawa na około dwie godziny zwiedzania. Wszystko wybudowane w XVI stuleciu, za panowania dysnastii Ming.

Pogoda nie sprzyjała zwiedzaniu, ale nie mogłem sobie pozwolić na rychły powrót do hotelu. Co teraz? Podróż pod Stadion Olimpijski? Mapa mówi, że jestem dwa przystanki (z przesiadką) od pekińskich Krupówek, znaczy od deptaku Qianmen. Skoczyłem zatem po pamiątki i zacząłem się szwędać. W szwędanie wliczone było pochłonięcie szaszłyku z owieczki oraz zakup naleśników z kaczką po pekińsku. Myślałem, że będą na wieczór, na kolację w hotelu, ale zaczął rozlewać się ich sos sojowy, więc trzeba było je wszamać (ojej). Ponieważ wieczór się zbliżał, zrezygnowałem z dalszych wyjazdów i skierowałem się pod Mauzoleum Mao, pokręciłem się po Placu Bohaterów Ludu (czy jakoś tak) i trafiłem pod Flagę Narodową. Spory tłumek się zebrał, więc i ja dołączyłem do tłumku, nie za bardzo wiedząc, na co czekam. Była 18:00, wokół flagi stała straż i jacyś ochotnicy z tobołkami oraz gaśnicami (?). Pokręciłem się po tłumie przez kwadrans i tak wiedziełem się, że wszyscy czekają na uroczyste opuszczenie flagi i zmianę warty. Miało to nastąpić o 18:30. Dobrze, mogę poczekać jeszcze trochę na uroczyste wydarzenie, czemu nie! Tyle że tłumek rośnie, czas leci, doszła 18:20, a ja stałem jak jeden z dwóch tysięcy cieci pod bramą :P i wybijałem się dosłownie i w przenośni. W pewnym momencie w moim najbliższym otoczeniu z całkiem mierzalnym epsilonem większym od zera to moja blada twarz przyciągała więcej uwagi niż nieodległe już wydarzenie z flagą. Po co Biały Diabeł miałby oglądać ich codzienne narodowe wydarzenie? Znudziło mi się być atrakcją nieturystyczną i zdecydowałem przejść się na Tian'Anmen, czyli na drugą stronę ulicy. Placem do przejścia podziemnego, korytarzem i na drugą stronę, drugim placem i... znów odbiłem się od tłumku. Tian'Anmen zamknięty, straż, wojsko, chłopki z gaśnicami. No dobra, będę grał w tę grę. Już 18:28, więc zaraz czeka mnie coś wartego fotografowania! Tu przynajmniej nie byłem lokalną atracją, bo zdezorientowanych turystów było już więcej. W końcu to Tian'Anmen. Przy dobrej zabawie czas szybko leci, więc wynudziłem się jak mops. Jak już była 18:45, to olałem czekanie i zdezerterowałem do metra.

Wracając metrem podjąłem dwie ważne decyzje: pierwsza to taka, że idę do sklepu; druga z kolei była, że jutro z rana idę do Zakazanego Miasta, ale nie będę czekał jak wszyscy w kolejce do bramek przy Tian'Anmenie, tylko wysiądę przy Qianmen, przejdę się do Mauzoleum (które jest otwarte tylko od 7:00 do 11:00), a potem bez kolejek wejdę do Gu Gong (znaczy Zakazanego Miasta w języku Pekińczyków).