red. dr Krzysztof Maślanka
Instytut Kosmozoologii przy Stowarzyszeniu Hodowców Kotów Nierasowych
(Otrzymano 7 grudnia 1992, przyjęto 23 października 1995)
Streszczenie - W związku ze zbliżającym się rytuałem wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej postanowiliśmy odstąpić nieco od swych dotychczasowych zwyczajów i ze szlachetnych obszarów wielkiej nauki zejść na chwilę na grząskie manowce polityki oraz bezdroża historii. W niniejszym artykule przedstawiamy nowatorską hipotezę, iż najnowsza historia Polski koncentruje się wokół (rozumianego bardzo ogólnie) fenomenu strzelania. Historia ta tradycyjnie już rozdarta jest sprzecznymi zaleceniami poetów, którzy raz piszą: "Nam strzelać nie kazano", kiedy indziej zaś znów wołają bojowo: "Bagnet na broń!".
Słowa kluczowe - Bierut, Gomułka, Gierek, Kania, Jaruzelski, Rakowski, Mazowiecki, Bielecki, Olszewski, Suchocka, Pawlak, Wałęsa
Motto 1:
Polityk to synonim idioty.
Z Aforyzmów Marka Twaina
Motto 2:
Zwalczać należy tylko godnych przeciwników. Tych jednak jest w Polsce tak mało, że należałoby ich raczej wziąć pod ścisłą ochronę.
Antoni Słonimski
Bolesław V Bierut - ukochany przywódca narodu, serdeczny przyjaciel ludu pracującego miast i wsi, przodujących traktorzystek oraz dzieci. Jego dalekowzroczne plany, co do odbudowy drogiej Ojczyzny po zniszczeniach wojennych i nie mniej groźnej demoralizacji sanacyjnej, zniweczyła brawurowa (choć, jak pamiętamy, fatalna w swych skutkach) degustacja dorodnych muchomorów o polskich barwach narodowych podczas pamiętnego bankietu na Kremlu u Ławrientija P. Berii w r. 1954. Do nikczemnych wrogów władzy ludowej strzelał Bierut zapamiętale oraz nadzwyczaj celnie, za to - trzeba przyznać - dyskretnie i taktownie.
Władysław III Gomułka - błyskotliwy myśliciel i porywający mówca, ulubieniec tłumów. Pełen ujmującej prostoty. Inicjator październikowej odwilży po okresie zbrodniczych poczynań swego poprzednika, który więził i mordował a niekiedy nawet błądził i wypaczał. Otworzył bramy więzień dla tych nielicznych, którzy jeszcze pozostali przy życiu. Pozbawionych życia wspaniałomyślnie i skutecznie zrehabilitował. Unieważnił maniacki pomysł wprowadzenia w kraju kołchozów. Do klasy robotniczej strzelił znienacka, ale uczynił to w nerwach i tylko jeden raz, gdy ta doprowadziła do ostateczności. Natomiast za jego rządów przywódcy krajów zaprzyjaźnionych namiętnie strzelali do grubego zwierza w puszczy Białowieskiej. On sam natomiast, na tradycyjnej bibce w warszawskim KC z okazji św. Sylwestra, lubił strzelić sobie jednego głębszego.
Edward I Gierek - genialny racjonalizator, fenomenalny ekonomista, dalekowzroczny wizjoner. Swymi pomysłami gospodarkę państwa zrównał z poziomem światowym, doprowadził ją do pełni rozkwitu po kompromitujących błędach swego poprzednika - tępego i upartego jak osioł sklerotyka. Wybitnie uzdolniony, wszechstronnie wykształcony. Prezencja nienaganna, maniery poprawne, pochodzenie proletariackie, liczne tytuły naukowe. Zawsze chciał dobrze i (jak zapewniał) niechybnie dopiąłby swego, ale na koniec mu nie dali, choć z początku jednak pomogli. Poliglota, powszechnie szanowany przez przywódców świata. Wyjątkowo łagodny: starał się usilnie nie strzelać. Natomiast podczas kadencji Gierka, na stadionach całego świata, nader skutecznie strzelali sławni piłkarze nożni z drużyny narodowej. Czynili to głównie z pobudek patriotycznofinansowych, ku niezmiernej uciesze pospólstwa oraz tradycyjnie już licznej rzeszy elementów uzależnionych alkoholicznie.
Stanisław III Kania - obdarzony przenikliwą intuicją. Dzięki swej jedynie słusznej linii odnowy uratował kraj od niechybnej zguby, jak również od (nie mniej groźnej) klasy robotniczej po skandalicznych posunięciach swego poprzednika, który niespodziewanie okazał się przywódcą niegospodarnym, by nie powiedzieć wprost - oszustem i złodziejem. Skromnie i bez rozgłosu usunął się w cień i odszedł do odpowiedzialnej pracy w Aparacie. Do klasy robotniczej nie strzelił ani razu. Nie zdążył.
Wojciech I Jaruzelski - dzielny i zdecydowany żołnierz. Swym zaskakującym oraz historycznym wprowadzeniem wojny uratował pokój, a przy okazji także socjalizm i Naszą Partię - zhańbioną i opuszczoną przez poprzednika. Jeszcze żyje, ale niechętnie. Strzelania unikał tak, jak potrafił. Czasem nawet mu się to udawało.
Mieczysław F. Rakowski - złotousty prelegent niezliczonych wystąpień, poczytny publicysta, mistrz karkołomnej dialektyki. Zawsze gotów z dużym przekonaniem uzasadnić każdemu absolutnie dowolną tezę. Ostatni Pierwszy Sekretarz. Zastąpił swego poprzednika po długim okresie nużącej, donikąd nie prowadzącej stagnacji. Na ogół strzelał jedynie w mordę.
Wojciech II Jaruzelski - próbny prezydent w przejściowym okresie po uwolnieniu od wyzwolenia. (Nie mylić z --> Wojciechem I, do którego jest nieco podobny, lecz o kilka lat starszy.) Przyszedł spokojnie, niczego nie zepsuł, odszedł z godnością. Żywa skamieniałość, żyje do dziś gdzieś w odbudowanej Stolicy oraz w naszej wdzięcznej pamięci. Ostatecznie zerwał ze strzelaniem jako procesem kosztownym, a przy tym szkodliwym ekologicznie oraz nieopłacalnym z punktu widzenia nowoczesnej gospodarki rynkowej. Mimo to jakiś krewki a nieokrzesany osobnik pochodzenia plebejskiego strzelił go ostatnio w zęby z pobudek czysto osobistych.
Tadeusz I Mazowiecki - kryształowo uczciwy, zasłużony bojownik o wolność, męczennik sprawy demokracji. Ascetyczny, anemiczny, flegmatyczny. W przeciwieństwie do wszystkich poprzednich - nie skompromitowany podejrzanymi koneksjami ze starym reżimem. Organicznie niezdolny do strzelania. Za jego czasów tym ostatnim spontanicznie zajęły się elementy prymitywne i przestępcze.
Krzysztof I Bielecki - wytrawny ekspert ekonomiczny, zrównoważony, beznamiętny polityk. Skutecznie zastąpił swego poprzednika - człowieka wyjątkowo nierozgarniętego, irytująco powolnego, a na dodatek - bez skrystalizowanego programu, którego początki kariery (jak to nieoczekiwanie wyszło na jaw) giną w mrokach starego reżimu. W okresie jego kadencji do strzelania dołączyli się, z natury swej przyzwyczajeni do tego, słabo cywilizowani osobnicy licznie przybywający do nas zza granicy wschodniej.
Jan I Olszewski - zasłużony dla wolności już w niełatwych czasach niewoli po wyzwoleniu. W przeciwieństwie do wszystkich poprzednich - mianowany w sposób całkowicie demokratyczny. Bez kompromisów i specjalnych ceregieli, odważnie rozpoczął niezbędny proces weryfikacji narodu. Tymczasem do strzelania przyłączyła się wreszcie Policja Państwowa - strona wprawdzie źle uzbrojona, ale kompetentna i teoretycznie uprawniona do tego z urzędu.
Waldemar I Pawlak - jego nominacja to prawdziwy strzał w dziesiątkę pana prezydenta Rzeczypospolitej. Skutecznie udaremnił, uknutą przez swego poprzednika, nikczemną próbę grzebania w osobistych sprawach obywateli oraz skłócenia całego narodu na tle mniej lub bardziej urojonych przewinień w przeszłości.
Hanna I Suchocka - właśc. Eustachy Mokrzycki. Dzięki mistrzowskiej charakteryzacji, wykwintnym manierom, a zwłaszcza serii upiększających operacji plastycznych, do dzisiaj uchodzi wśród polityków za niewiastę. W taki sposób, licząc na należne tej płci liczne przywileje, a także wykorzystując podstawową cechę narodu - szarmancję - w atmosferze względnego spokoju fachowo wykonywała wszystko to, czego nie było dane dokończyć poprzednikom. Tamci tymczasem zawzięcie żarli się pomiędzy sobą, demonstrując przy tym prawdziwie staropolskie pieniactwo. Za jej kadencji strzelanie wyraźnie przycichło, z czego wynika, że mogło kroić się coś grubszego. (Wskazówka: od pewnego czasu elementy przestępczo-prymitywne przemycają w kieszeni przez granicę promieniotwórcze materiały rozszczepialne.)
Waldemar II Pawlak - sobowtór swego imiennika, --> Waldemara I, lecz jeszcze bardziej oszczędny w słowach. Kamienna, nieprzenikniona twarz pełna chłodu i obojętności. Gorliwy wyznawca zasady, iż ten, co nic nie gada, na pewne nie strzeli żadnego nietaktu, na który potem mogliby bezlitośnie wybrzydzać wścibscy dziennikarze z "Wyborczej".
Lech II Wałęsa - elektryk przemysłowy oraz charyzmatyczny działacz związkowy. Noblista pokojowy. Nobliwy i surowy ojciec licznej rodziny, jak również całego narodu. Przy sprytnym a skutecznym demontażu komunizmu zbił niezmierzony kapitał historycznych zasług, czym zaimponował nawet cynicznemu Zachodowi oraz zblazowanej Ameryce. Z definicji nieomylny i niezastąpiony. Łasy na komplementy. Ambitny. Porywczy. Wygadany. Słownictwo kwieciste, niekiedy brukowe, zawsze niegramatyczne. Nigdy żadnych wątpliwości. Nadzwyczaj drażliwy na punkcie swej zasłużonej osoby. Permanentnie upojony samozadowoleniem na tle własnych zasług. Zwolennik niekokietowania inteligencji bez wyraźnej potrzeby. Niemniej Doktor Honoris Causa. Zjawisko w pełni opisywane przez model tzw. Demona Maxwella: przy pomocy minimum inteligencji, czyli "chłopskiego rozumu", oraz żelaznej konsekwencji odbija fakty, tendencje i osoby niewygodne sobie, a przepuszcza jedynie korzystne. W ten sposób (wykonując zerową pracę - uwaga dla Czytelników z wyższym wykształceniem fizycznym) skutecznie kreuje stany wysoce nieprawdopodobne. Wszystko to wywołuje powszechną wesołość wrogów kraju, zażenowanie jego przyjaciół a także zdumienie, przerażenie, wściekłość albo rozpacz rodaków Pana Prezydenta. Ten tymczasem z dużym upodobaniem, choć nieświadomie, strzela coraz większe gafy. Ostatnio na przykład wyznał publicznie, że koniecznie musi zastrzelić z pistoletu ex-premiera, --> Jana I Olszewskiego.