Zebranie naukowe

Dramat w jednym akcie z życia sfer naukowych

napisał Wilhelm Wavestick-Joystick

przekład: Klim & Eni Rettub

Konsultacja naukowa: prof. Ylf Rettub

(Otrzymano 7 lutego 1993, w wersji poprawionej 9 lipca 1993, przyjęto 9 lipca 1993)

Osoby dramatu:

oraz:

a także:

Ponadto:

Rzecz dzieje się w Galicji, pod koniec XX stulecia.


Po podniesieniu kurtyny widzimy obszerną salę pełną szkolnych ławek i krzeseł. Ścianę naprzeciwko widowni wypełniają okna. Za oknami widoczne są drzewa, parking z samochodami oraz łąka z pasącą się czarną krową. Z prawej strony sali kilka tablic, z lewej rząd szaf. Liczne portrety olejne w ciężkich, złoconych ramach przedstawiają dostojnych mężów. W kącie masywny drewniany postument z tabliczką "Mikołaj Kopernik". Na postumencie, zamiast spodziewanego popiersia, pęknięty globus Księżyca i flaszka po winie. Na wielkim fotelu śpi Kot Służbowy na Etacie.

Sala powoli zapełnia się rozmawiającymi z ożywieniem astronomami. Wchodzą kolejno: Obserwator Radiowy (swobodny, elegancki i dowcipny światowiec), Obserwator Optyczny (w roboczym kitlu, który nadaje mu wygląd pełen naturalnej prostoty) oraz Astrofizyk Teoretyczny (wysoki, smukły młodzieniec o wyglądzie szlachetnym a surowym) wraz ze swym Adiutantem (przystojny, ascetyczny; zagadkowy uśmiech typu "Mona Liza"). Astrofizyk Teoretyczny, zająwszy swe miejsce, rozkłada menażki, wyciąga stos kilkunastu kanapek i metodycznie przystępuje do konsumpcji.

Na koniec Wybitny Uczony Miejscowy wprowadza Sławnego Gościa z Zagranicy. Gość rozgląda się po sali z uprzejmym zainteresowaniem. Dostrzegłszy postument zerka pytająco na Wybitnego Uczonego Miejscowego. Ten wzrusza ramionami i podchodzi do tablicy. Gwar powoli milknie.

WYBITNY UCZONY MIEJSCOWY

(Uroczysty i napięty)

Lejdyz ent dżentelmen, aj hef dze pleże...

(Gestykulując nerwowo wskazuje na Gościa, który swobodnie podchodzi do tablicy)

SŁAWNY GOŚĆ Z ZAGRANICY

(Z uśmiechem)

I'm very glad to visit Cracow again and I'm going to give you a talk entitled Active Nuclei with Energetic Jets in Rotating Black Holes.

MAGISTRANTKA NIE BEZ SZANS NA ETAT

(Cienko)

Hi, hi, hi...

DOKTOR OD LAT ZAGROŻONY ROTACJĄ

(Szturcha Astrofizyka Teoretycznego)

Ty, znasz go?

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Nie ukrywając skrajnego znudzenia)

Oczywiście, kiedyś był nawet niezły, zrobił parę wyników w modelu pipstorów, a potem uparcie lansował swoją nieszczególną teorię bezwzględności. Ogólnie to dość mętny maniak.

DOKTOR OD LAT ZAGROŻONY ROTACJĄ

(Mruczy do siebie zgryźliwie)

Sądząc z ilości szpargałów, a zwłaszcza transparencji, jakie przywlókł tu ze sobą, zanosi się na przynajmniej dwugodzinne zrzędzenie. Znam się na tym - w ciągu trzydziestu lat swej kariery zaliczyłem już chyba pół setki takich nudziarzy dosłownie z całego świata. A poza tym, gdyby facet był dobry, to by gadał nie tu, tylko gdzieś w Stanach. Chyba, że to jakiś filantrop z akcji charytatywnej, który przyjechał pokazać zacofanym, jak się teraz robi astronomię. Na seminarium w Warszawie od razu wzięliby go na noże i zniszczyli.

SŁAWNY GOŚĆ Z ZAGRANICY

(Wciąż jeszcze uśmiechnięty, zwraca się do Długoletniego Magistra zauważywszy, że ten cierpliwie trzyma rękę w górze)

You have a question concerning AGN, I presume?

DŁUGOLETNI MAGISTER

(Tonem nie dopuszczającym cienia sprzeciwu)

Ja bardzo przepraszam, ale, zgodnie z dawno już ustalonymi zwyczajami, pierwszych piętnaście minut każdego zebrania należy przeznaczyć na ważne sprawy bieżące. Otwieram więc dyskusję i proszę o komunikaty, zapytania oraz interpelacje.

(Wybitny Uczony Miejscowy piorunuje wzrokiem Długoletniego Magistra, który nie zwraca na to uwagi, po czym naburmuszony, ale zrezygnowany mruczy coś do Sławnego Gościa z Zagranicy. Ten, z wyrozumiałym uśmiechem, nalewa sobie herbatę i siada na krześle pod oknem. Wypija jeden łyk i zaraz potem nieruchomieje; oczy wychodzą mu na wierzch. Podnosi do góry szklankę i z przerażeniem wpatruje się pod światło w jej zawartość)

ŚWIEŻO WYŚWIĘCONY DOKTOR

(Urzędowo)

Czy ktoś z obecnych tu mógłby mi udzielić jakichś informacji w następującej kwestii: otóż, gdy kiedyś oprowadzałem po naszym obserwatorium wycieczkę chłopów małorolnych z Zakamycza i Olszanicy, któryś z nich zwrócił mi przypadkiem uwagę na brak piętnastometrowej anteny parabolicznej w Dużym Radioteleskopie. Być może chodzi tu o jakiś remont, a może ktoś ją sobie oficjalnie wypożyczył do domu na rewers, ale jednak chciałbym się dla spokoju sumienia upewnić. W każdym razie w sekretariacie żadnego rewersu nie ma, bo sprawdzałem.

OBSERWATOR RADIOWY

(Zrywa się blady jak ściana, z przerażeniem)

Cholera jasna! Kiedy pan to zauważył?!

ŚWIEŻO WYŚWIĘCONY DOKTOR

(Myśli intensywnie)

No, jakieś trzy miesiące temu.

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Przerywa konsumpcję i szczerzy zęby, przysłuchując się rozmowie ze źle skrywanym zadowoleniem)

No proszę, to są właśnie nasi wspaniali obserwatorzy.

OBSERWATOR RADIOWY

(Do Świeżo Wyświęconego Doktora)

I dopiero teraz mówi nam Pan o tym? Co za ludzie! To skandal!

(Z błędnym wzrokiem wybiega z sali krzycząc jak opętany)

(Sławny Gość z Zagranicy przysłuchuje się rozmowie z coraz bardziej niewyraźnym uśmiechem, usiłując, z wysiłkiem właściwym ludziom pochodzącym z Europy Zachodniej, pojąć subtelności dyskusji)

OBSERWATOR OPTYCZNY

(Do Astrofizyka Teoretycznego, siląc się na wyszukaną uprzejmość)

Najmocniej przepraszam, że ośmielam się wtrącić w tym momencie do dyskusji; niemniej, skoro już o tym mówimy, to czy nie zechciałby pan być na tyle uprzejmy, aby udzielić nam pewnych bardziej szczegółowych wyjaśnień w następującej kwestii: otóż, co też pan raczy rozumieć pod, nie do końca dla mnie oczywistym - a podejrzewam, że dla wielu tu obecnych także niezrozumiałym - określeniem, a mianowicie: "wspaniali obserwatorzy"?

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Z dobrze udaną obojętnością)

To są ci wszyscy, którym wydaje się, że praca naukowa polega na romantycznym siedzeniu sobie po całych nocach w kopule, gapieniu się na gwiazdy i produkowaniu taśm z krzywymi albo tabelek z liczbami, które to tabelki ośmielają się jeszcze nazywać publikacjami! A tymczasem...

OBSERWATOR OPTYCZNY

(Przerywa mu z godnością)

... a tymczasem niektórym innym wydaje się, że są wybitnymi astrofizykami, a nigdy na własne oczy nie widzieli nawet komety. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek przytknęli oko do okularu teleskopu...

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Kończy zjadliwie)

...faktycznie nie przytknęli, ponieważ nie widzieli ku temu żadnej potrzeby!

ADIUTANT ASTROFIZYKA TEORETYCZNEGO

(Wpatrując się solidarnie i z szacunkiem w szlachetne oblicze swego mistrza)

Absolutnie żadnej.

(Sławny Gość z Zagranicy wstaje. Trzyma się za głowę, wzrok błędny. Intensywnie, choć z wyraźnym wysiłkiem gestykuluje, usiłując coś powiedzieć; po chwili jednak, chwiejąc się, pada z powrotem na krzesło. Nikt nie zwraca na niego żadnej uwagi)

DOKTOR OD LAT ZAGROŻONY ROTACJĄ

(Z wnętrza sali pod szafami, oburzony go głębi, głośnym szeptem)

Proszę wreszcie podać nam tu do tyłu talerz z krówkami! Mam dziwne wrażenie, że zanim tu dotrze, to ci z przodu gotowi, jak zwykle, zeżreć wszystko.

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Patetycznie)

To wszystko jedną zdaje mi się fikcją.
Wiem, bowiem w licznych placówkach naukowych,
Widziałem szkoły, kolokwia, łork-szopy
I tam nie takie spotykałem rzeczy:
Wspaniałe mózgi (choć nie takie jak mój),
Świetne wyniki na wielkich przyrządach,
Takież prace na szybkich komputerach,
A wszystko to - za znacznie większą forsę!

WSZYSCY

(Z niedowierzaniem)

Za znacznie większą forsę?!

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Wskakuje na stół, szlocha patosem - jakby wołał o pomstę do Nieba)

Ach, za jakież to grzechy przyszło mi, doprawdy,
Przebywać pośród zgrai takich ignorantów,
Co to nie potrafią prawidłowo wypełnić
Nawet prostego formularza naukowego?!

(Opamiętuje się)

Cała nauka to teraz jedna wielka dżungla,
Gdzie nie ma litości dla słabych i dla nędznych.
Walkę o byt wygrają tylko najsilniejsi!

(Celując palcem w pierś Obserwatora Optycznego)

Pańskie poglądy są ewidentnie fałszywe!

WIDMO M. KOPERNIKA

(Zdumione wychodzi z ram obrazu, dostojnym krokiem przemierza salę i z satysfakcją wstępuje na postument)

"Dżungla", "walka o byt", "ewidentnie fałszywe"? Co on plecie? Nic nie rozumiem! Czy to jest astronomia?

ADIUTANT ASTROFIZYKA TEORETYCZNEGO

(Na stronie, do Widma M. Kopernika, z tajemniczo-słodkim uśmiechem)

Owszem, to jest astronomia, tyle że współczesna. Czasy się trochę zmieniły, panie Kopernik. Obecnie pewne poglądy są nie tylko ewidentnie fałszywe - są wręcz absolutnie trywialne, he, he, he!

CHÓR DUCHÓW BYŁYCH DYREKTORÓW OAUJ

(Zza sceny, ponuro)

...absolutnie trywialne!

OBSERWATOR OPTYCZNY

(Bynajmniej nie zbity z tropu)

Być może. Lecz jest to teza wyłącznie te-o-re-tycz-na, czyli, co na jedno wychodzi - bez żadnego znaczenia praktycznego!

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Z wyższością dobrze poinformowanego światowca)

Zdaję sobie sprawę z tego, że to, co teraz powiem będzie przysłowiowym rzucaniem pereł przed wieprze. Bardzo też wątpię, czy ktokolwiek z obecnych tu będzie w stanie docenić doniosłość tego faktu, niemniej informuję niniejszym, że według posiadanych przeze mnie nader poufnych informacji, już wkrótce jedynym obowiązującym w astronomii układem jednostek będzie nie jakiś tam narzucony ustawowo przez komunistów SI, czy inny zardzewiały cgs, ale...

(Rozgląda się i starannie sprawdza wywarte wrażenie)

...ale nowoczesny układ jednostek: dolar-funt-frank-marka-jen. To będzie absolutny standard, który niezawodnie doprowadzi nas do Ostatecznej Teorii Wszechświata oraz Wszelkich Obiektów Kosmicznych. Czy ktokolwiek z obecnych na tej sali potrafi szybko w pamięci wyrazić w takim układzie, na przykład, stałą Hubble'a albo prędkość światła, że już nie wspomnę o temperaturze czarnej dziury?

(Toczy triumfalnym wzrokiem po sali. Wszyscy milczą zażenowani, czerwoni ze wstydu i wpatrują się w pulpity ławek lub usiłują dyskretnie schować się za plecami innych. Przez cały ten czas Sławny Gość z Zagranicy, stojąc niczym słup soli, wpratruje się wytrzeszczonym wzrokiem na przemian w Widmo M. Kopernika na postumencie oraz w natchnioną postać Astrofizyka Teoretycznego na stole, po czym nie wytrzymuje nerwowo tego wszystkiego i ciężko zwala się na podłogę. Nikt jednak nie dostrzega tego)

WYBITNY UCZONY MIEJSCOWY

(Zażenowany wstaje i przerywa kłopotliwą ciszę)

Proszę państwa, apeluję, aby wszystkie te sprawy przenieść na kiedy indziej, a teraz, nim przejdziemy do wykładu naszego gościa, już tylko krótko o najważniejszych rzeczach...

(W tej samej chwili drzwi otwierają się z trzaskiem)

OBSERWATOR RADIOWY

(Chwiejnym krokiem powraca zdyszany na salę, przybity kompletnie. Liczne głosy z sali: "I co?, i co?")

Faktycznie nie ma...

(Ogólne poruszenie, dyskusja, śmiechy)

Ja bardzo proszę, aby, prawda, sobie przypomnieć czy przypadkiem ktoś u kogoś ostatnio nie widział anteny... może stoi w jakimś gabinecie, albo gdzieś... to w końcu nie jest szpilka!...

DŁUGOLETNI MAGISTER

(Nieco podenerwowany, ale pewny siebie)

Ja, co prawda, przyznaję, że przed laty już wystąpiłem do Jego Magnificencji Rektora Ujotu, aby mi oficjalnie tę antenę sprzedał, bo chciałem żeby jednak był w końcu z niej jakiś pożytek, to znaczy konkretnie - antena do telewizji satelitarnej, ale w kwesturze powiedzieli mi, że Uniwersytet to, wbrew pozorom, nie jest tandeta, więc dałem spokój.

WYBITNY UCZONY MIEJSCOWY

(Wstaje, mocno zniecierpliwiony, usiłuje zapanować nad ogólnym rozgardiaszem)

Proszę państwa, przecież to są szczegóły techniczne. Myślę, że możemy je wszystkie przenieść na później. Jeszcze tylko jedna, ważna i naprawdę krótka sprawa, słucham.

ŚWIEŻO WYŚWIĘCONY DOKTOR

(Flegmatycznie)

Właśnie. Ja chciałbym teraz poruszyć pewną drażliwą sprawę, a jednocześnie złożyć publicznie ostry protest. O co mi chodzi? Otóż, tak się złożyło, że ktoś, nie tak dawno temu, pobrał z portierni klucz i wtargnął do mojego gabinetu. Cel tego wtargnięcia do dzisiaj pozostaje dla mnie tajemnicą. Ten ktoś uczynił to bez mojej wiedzy, korzystając z mojej chwilowej nieobecności. Ale nie o tym chciałbym teraz mówić. Co najgorsze, ten tajemniczy ktoś najwyraźniej nie zauważył, że w ślad za nim wlazł do gabinetu nasz, skądinąd tak przecież pożyteczny, Kot Służbowy na Etacie...

KOT SŁUŻBOWY NA ETACIE

(Wypręża przez sen łapy, przeciąga się i ziewa)

WYBITNY UCZONY MIEJSCOWY

(Wstaje i ostentacyjnie stuka w zegarek)

ŚWIEŻO WYŚWIĘCONY DOKTOR

(Nadzwyczaj flegmatycznie)

...i został tam po prostu zamknięty. Mam nadzieję bezwiednie, a nie złośliwie, choć i to trzeba by także wziąć pod uwagę. Było to w ostatni piątek. Kot siedział w gabinecie sam przez całe trzy dni. Ja mu się w końcu tak bardzo nie dziwię, trzy dni to przecież, że się tak wyrażę, nomen omen - kupa czasu, tylko nie rozumiem jednego: dlaczego akurat...

KOT SŁUŻBOWY NA ETACIE

(Budzi się, podnosi głowę i zaczyna słuchać)

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Także zaczyna słuchać z coraz większym zainteresowaniem)

WYBITNY UCZONY MIEJSCOWY

(Z dzikim wzrokiem rozgląda się za jakimś ciężkim przedmiotem)

ŚWIEŻO WYŚWIĘCONY DOKTOR

(Skrajnie flegmatycznie)

...dlaczego akurat musiał TO zrobić na moim nowym, świeżo wydrukowanym, jeszcze nie wysłanym preprincie naukowym?!

ASTROFIZYK TEORETYCZNY

(Cynicznie)

To chyba nie jest takie znów tajemnicze: kot po prostu uznał ten preprint za najmniej wartościową rzecz w całym gabinecie i, jako istota obdarzona rozumem, postanowił wykorzystać go w sposób stosowny!

ADIUTANT ASTROFIZYKA TEORETYCZNEGO

(Obojętnie)

Normalne.

KOT SŁUŻBOWY NA ETACIE

(Zasypia ponownie)

ŚWIEŻO WYŚWIĘCONY DOKTOR

(Zbulwersowany milczy)

WYBITNY UCZONY MIEJSCOWY

(Siny z wściekłości, wrzeszczy)

Dosyć tej komedii, odbieram wszystkim prawo głosu! Przystępujemy nareszcie do wykładu... a więc pliiiz...

(Rozgląda się nerwowo za Sławnym Gościem z Zagranicy)

...gdzież on się podział?!

(Kilka osób z pierwszego rzędu zrywa się gwałtownie, ktoś wybiega na korytarz, ale natychmiast wraca, jakby tam odbił się od czegoś. Ogólna konsternacja, wreszcie ktoś potyka się o Sławnego Gościa leżącego na podłodze. Okrzyki "Jest, jest!". Zamieszanie wzmaga się, wrzaski, kłótnie, przepychania. Wreszcie, po krótkiej naradzie polewają go wodą z flaszki z postumentu, a gdy nie odnosi to skutku - wynoszą nieprzytomnego z sali. Hałasy powoli cichną)

DOKTOR OD LAT ZAGROŻONY ROTACJĄ

(Podnosi się ukradkiem i z niekłamaną satysfakcją dobiera do talerza z resztą krówek. Przez chwilę rozgląda się po sali. Nagle dostrzega kilku Sennych Statystów siedzących nieruchomo w fotelach pod szafami)

Hej, wy tam z tyłu! Wstawać! Skończyło się już, dzisiaj jakoś wcześniej!

(Podchodzi do pierwszego z brzegu i przez dłuższą chwilę trzepie nim gwałtownie. Ten podnosi w końcu głowę i gapi się na niego nieprzytomnie. Pozostali Senni Statyści wstają przeciągając się i kolejno opuszczają salę. Zostaje tylko śpiący na fotelu Kot Służbowy na Etacie, Widmo M. Kopernika na postumencie oraz Obserwator Radiowy)

WIDMO M. KOPERNIKA

(Złazi ukradkiem z piedestału. Upewniwszy się, że nikt go nie widzi, zagląda ciekawie do porozrzucanych po całej sali transparencji i szpargałów naukowych Sławnego Gościa z Zagranicy. Studiuje je przez dłuższą chwilę z coraz bardziej rosnącą dezaprobatą i niesmakiem)

"Active Nuclei"? "Rotating black holes"?... Co to jest, do diabła? Oszalały cymbały zbereźne...

(Odrzuca ze wstrętem papiery, które majestatycznie rozlatują się po całej sali. Zrezygnowany rozgląda się wokół siebie. Nagle nieruchomieje - dostrzega Obserwatora Radiowego, który siedzi przygnębiony utratą anteny. Ostrożnie podchodzi do niego)

Jegomościu, hej, słyszysz pan?

OBSERWATOR RADIOWY

(Z namaszczeniem)

Ja się zastanawiam nad tym tego jak gdyby powiedzmy bo wydaje mi się że...

WIDMO M.KOPERNIKA

Wśród tej nerwowej hołoty pan jedyny wyglądasz mi na człeka rozsądnego i rzeczowego. Czy nie raczyłbyś mi wyjaśnić, co tu właściwie się dzieje?

OBSERWATOR RADIOWY

(Z aprobatą)

...właściwie to jest ja rozumię czy czy czy powiedzmy tylko że ja tak ale żebyśmy właściwie...

WIDMO M.KOPERNIKA

Pańskie słowa są tak precyzyjne i głębokie! Także troska o instrumentarium obserwacyjne, jakiej dowód pan dałeś jest godna najwyższego podziwu!

OBSERWATOR RADIOWY

(Skromnie)

...byłoby coś takiego prawda jakieś takie związane nawet tam na ogół właśnie...

WIDMO M. KOPERNIKA

W tej sytuacji chciałbym zaprosić szanownego pana do siebie, czyli w spokojny wiek XV. Pan się tu marnujesz kretesem.

OBSERWATOR RADIOWY

(Nie ukrywając zadowolenia)

...czy czy czy takie pytanie właśnie nie chodzi o to wszystko jedno powiedzmy do czego zmierzam!

(Unoszą się dostojnie w kierunku pustych ram portretu M.Kopernika, potem po krótkich ceregielach, kto ma wejść pierwszy, wciskają się w obraz i nieruchomieją w nim pełni godności i zadowolenia. Towarzyszy temu nastrojowa muzyka Sfer Niebieskich)

Światła powoli przygasają, pozostaje tylko pojedynczy reflektor skierowany na Kota Służbowego na Etacie, który nie spiesząc się przystępuje do wieczornej toalety. Do okien, za którymi tymczasem zdążyła już zapaść fotometryczno-romantyczna noc, zaglądają gwiazdy.

KURTYNA