Adam Michalec
Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego, ul.Orla 171, 30-244 Kraków, POLAND
(Otrzymano 19 listopada 1992)Wyjazd z Krakowa 19 września (sobota), proponowany termin godzinie 8.00. Możemy jechać na Bochnię, Nowy Wiśnicz, Lipnicę Murowaną, Tymową lub dopiero w Brzesku skręcamy w kierunku na Nowy Sącz a następnie przez Tymową, Zakliczyn, Gromnik. Tam skręcamy w lewo na Biecz, przez Rzepiennik Strzyżewski. Wylatujemy w Bieczu niemal na wprost CPN-u. Skręcamy w prawo na Nowy Sącz. Po ok. 1 km jesteśmy na rynku w Bieczu. Tu możemy zaparkować na popas, obok wieży Ratuszowej. Za Bieczem po około 5 km skręcamy w lewo na Libuszę a potem w prawo na Kryg, lub prosto na Lipienki, omijamy w ten sposób Gorlice. Kierujemy się na Duklę przez Nowy Żmigród. Za Duklą po około 10 km, w Tylawie (restauracja Bartnik - opieszała obsługa) skręcamy w lewo, w kierunku Komańczy. Po około 1 km jest parking śródleśny, ale płatny, proponuję przystanąć za dalszy km na parkingu po prawej stronie, na górze. Tuż przed Komańczą, po prawej stronie jest stacja benzynowa. Tam uzupełniamy paliwo, o ile otwarte, jeśli nie to w Cisnej. Po przejechaniu pod wiaduktem kolejowym, skręcamy w prawo na Cisną; przecinamy linię kolejową. Jedziemy drogą Karpacką. W miejscowości Wola Michowa jest dom UJ, placówka badawcza biologów (jelenie, wilki, niedźwiedzie), dom (są dwa) stoi przy drodze, po lewej ręce. Potem wyjeżdżamy na przełęcz Szczerbanówka i zjazd przez Żubracze na Majdan. Tu sklep, muzeum kolejki wąskotorowej, a w prawo droga do Roztok Górnych - naszej placówki obserwacyjnej - zaś w lewo do Cisnej. W Cisnej możemy się zatrzymać (zakupy), ale obiad proponuję zjeść w pobliskiej Dołżycy u tzw. Xyda, lub w nowo otwartym domu PTTK w Wetlinie. Od Cisnej, jesteśmy na dużej pętli bieszczadzkiej i jedziemy w prawo - przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, przez Dołżycę, Krywe, Kalnicę, Smerek, Wetlinę. Od Wetliny - wjeżdżamy w Bieszczadzki Park Narodowy - po lewej stronie Hotel PTTK i restauracja I kategorii, pamiętamy o obiedzie (dobry obiad 50,000 na osobę ) a następnie wspinamy się serpentynami na przełęcz nad Berehami - tam chwilę pooddychamy, popatrzymy na Połoniny i zjazd zakosami na Berehy Górne, gdzie skręcamy z pętli na lewo na Dwerniczek, przez Nasiczne. Po przejeździe mostu na Sanie w Dwerniczku, skręcamy w lewo na Chmiel i Sękowiec - tu droga skręca w lewo i zachęca do przejazdu przez most na Sanie, a to prowadzi do Zatwarnicy, my jedziemy prosto, obok kamieniołomu i po ok. 200m podjeżdżając ostro do góry, jesteśmy obok domku - recepcji. Tam urzęduje Pani Zosia, teoretycznie tylko do 15.00. My będziemy tam około godz. 14.30. Załatwiamy sprawę zakwaterowania w Ośrodku i do pracy. Zajmujemy dwa domki nr 19 i 20. Powrót w niedzielę 27 września, tą samą drogą; lub przez: Ustrzyki Górne, Berehy itd. Razem około 300 km.
Sobota, 19 września, wyjazd według powyższego planu. Zamiast w hotelu w Zatwarnicy, dostajemy domki w Ośrodku. Około 16.30 jesteśmy zagospodarowani. Po drodze spotkanie z nadleśniczym P. A. Graboniem.
Niedziela, 20 września, przed południem wycieczka pod maszt stacji przemiennikowej. O 15.00 wyjazd do Lutowisk, odwiedziny u Państwa Graboniów o 16.00. Andrzej zamówił nam telefonicznie wizytę u Dyrektora BPN na jutro, na godz. 10.00 w Ustrzykach Górnych. Dowiadujemy się o wypadku motocyklowym Syna Państwa Żaków, za Smolnikiem. Ich syn ma naruszony kręgosłup, nie czuje nóg w dół od kolan. Ot blaski i cienie, nie możemy nic pomóc, okazujemy współczucie.
Poniedziałek, 21 września 1992, godz. 10.00 - Ustrzyki Górne. Obecni: Andrzej Kułak, Adam Michalec i Jerzy Kubisz.
Spotkanie upłynęło w miłej atmosferze. Wymieniliśmy uwagi o naszych pomysłach odnośnie pomiarów rezonansu Schumanna. Wyjaśniliśmy sprawę łączności w obrębie Parku i stacji przemiennikowych. Zostawiliśmy wstępny szkic projektu zasad ochrony przed promieniowaniem elektromagnetyczne niskiej częstotliwości. Zostaliśmy skierowani do Dyrektora Muzeum Parku Bieszczadzkiego w Ustrzykach Dolnych pana mgr Tomasza Winnickiego. Udaliśmy się tam niezwłocznie, ul. Bełzka 7, 38-700 Ustrzyki Dolne. Ośrodek Naukowo-Dydaktyczny BPN (niedaleko Rynku). Odbyliśmy rozmowę, w wyniku której zostaliśmy zaproszeni na seminarium w Ustrzykach Dolnych w dniu 10 października o godzinie dziesiątej. Można przyjechać w trzy osoby - dzień wcześniej. Mamy przedstawić wyniki naszych pomiarów rezonansu Schumanna oraz o wpływie pól infraniskiej częstości na życie biologiczne. Może być poster o związkach aktywności Słońca z naturą. Dostaliśmy nazwiska i adresy profesorów, którzy współpracują z BPN, a mianowicie: Prof. Stefan Michalik - Zakład Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, ul, Lubicz 23(?) i Prof. Zarzycki - Dyr. Instytutu Botaniki PAN w Krakowie.
Oba spotkania odbyły się na dzień przed ważną naradą: Rady Parku w dniu 22 września, o czym dowiedzieliśmy z przyjemnością. W czasie tego spotkania będzie poruszona sprawa naszych pomiarów. Powrót o godzinie 15.30 - do Sękowca. Potem wyprawa celem instalacji anteny. Zainstalowano nową na garbie Szczołb. Po lewej stronie drogi.
Uwaga! Do wypraw jesiennych i wczesnowiosennych obowiązkowo zabierać: maszynkę elektryczną, fen 1-2 kW, garnek do gotowania 2-3 l, lampki nocne, ciepłe czapki.
Wtorek, 22 września - wyjazd na pomiary rezonansu Schumanna. Powrót ze Szczołbu o 17.15. Dzisiaj o 20.43 rozpocznie się jesień.
Środa, 23 września - pomiary rezonansu Schumanna. Zmiana anteny, teraz zaczepiona na żyłce. Długość 10.5 m. Powrót o 16.45. Okazuje się, że pomiarów nie można robić w odzieży elektryzującej się, ani dotykać włosów - mikrowyładowania wpływają na wyniki. Najlepiej aby pomiary wykonywali ...łysi i nadzy! Odczyty robimy w dużej odległości od anteny. Nie wiadomo jak wpływa na pomiary wiatr, poruszający zeschłymi liśćmi drzew i traw, przy bezchmurnym niebie. Jutro, robimy w ten sam sposób serię obserwacji, na Szczołbie. Poszukamy odsłoniętego miejsca na Hulskim na nowe stanowisko. Wieczorem punktualnie o 21.30 przyjechała reszta ekipy.
Czwartek, 24 września - wyjazd na pomiary o 11.00 po odprowadzeniu Jurka do autobusu w Zatwarnicy. Po drodze penetrujemy nowe miejsca pod pomiary. Znaleźliśmy polankę "pieczarkową" nad doliną Hulskiego. Pomiary wykonujemy na Szczołbie do 16.30, potem powrót i pozostajemy bez chleba. Jutro trzeba jechać do Lutowisk. Opracowujemy wyniki pomiarów, co nam schodzi do 20.00. Potem rozpalamy ognisko, pieczemy kiełbasę. Krzysiek postawił bochenek chleba. Po ognisku Grzegorz i Krzysiek zabrali w wiadrze żarzące się węgielki do domku, aby rozgrzać atmosferę, nie ma to jak powrót do kurnej, ale za to ciepłej chaty.
Piątek, 25 września - rano sprawdziłem, nie zaczadzili się. Pojechaliśmy z Andrzejem do Lutowisk po chleb oraz do Nadleśnictwa. Wizyta u P. A. Grabonia; zapoznajemy się z programem sesji naukowej z 10 października; dziękujemy za wszystko. Po drodze bierzemy jeszcze z Chmiela dwóch bieszczadników do Lutowisk. Dowiedzieliśmy się różnych ciekawych rzeczy np. o reinbousach - co to im opon pękł, i nagich staruszkach oraz o specjaliście partyjno-kościelnym co to ma ksywę Wolna Europa. Po powrocie wyjazd na pole pomiarowe. Przy Garbie Hulsko-Krywym, czy też Krywo-Hulskim, tam gdzie pieczarki (już ktoś tam był, później okazało się, że to Pan Zbyszek), zostali: Krzysiek i Grzegorz. Andrzej ze Stasiem pojechali na Szczołb. Ja dotarłem po chwili, aby pomóc rozłożyć aparaturę. Następnie pojechałem na 1-sze stanowisko, na Tworylczyk, niestety antenę tamtejszą ktoś zlikwidował. Wracam z dużym pniakiem, Andrzej ze Staszkiem robią pomiary w 8 eksperymencie, jadę na Garb. Tam Grześ z Krzysiem przygotowują słupy pod antenę, robimy dziury w ziemi i stawiamy antenę. Długa na 10 m, wisi na żyłce. Jedziemy do Andrzeja i Staszka, kończymy tam pomiary ok. 15.40. O 16.15 rozpoczynamy pomiary na Garbie. Około 17.00 jadę ze Stasiem do Ośrodka po ciepłe rzeczy, koce, gorącą kawę, kiełbasę i zapałki. Robimy pomiary w dziewiątym eksperymencie do 20.00. Przy okazji pieczemy kiełbasę, aby coś zjeść. Wracamy do bazy i opracowujemy wyniki do 23.30. Coraz chłodniej, komputer rzęzi, więc idziemy spać, dobranoc. Niebo wypogodzone. Pozostajemy bez pieczarek i obiecanego piecyka.
Sobota, 26 września - rano -2 C, gruba warstwa lodu na szybach aut. O 7-mej rano zbudziły nas krowy, które weszły na teren Ośrodka i skubały trawę chrzęszcząc. Wybieramy się po śniadaniu na polanę Garb. Zrobimy dziesiąty eksperyment pomiarowy. Pogoda ładna, lekki zefirek. Niestety, wróciliśmy na tarczy o godz. 15.30. Wiał dość silny zefir i poziom zakłóceń był duży. Zmierzyliśmy sygnał na 8 i 11 Hz oraz w okolicy 50 i 60 Hz. Pomiary te nie rokowały żadnych sukcesów. Poświęciliśmy czas na badanie okolicy i na czytanie, między innymi wywiadu z Polityki dotyczący Ministra Hortmanowicza. Potem demontaż anteny. Jeszcze rano stwierdziliśmy brak bananka przy antenie. Za badania trzeba przecież czymś płacić. Mieliśmy też wizytę gajowego i jego pomocnika. Przy powrocie zerknęliśmy na łąki nad Sanem, tam gdzie był swego czasu plener malarski. Może tam rozłożyć nową antenę? Zostawiamy to na inny raz. W Ośrodku czekały na nas pieczarki, były wyśmienite i piecyk elektryczny. Pod wieczór, spacer w kierunku ambony na Otrycie. Na niebie cirrusy, pogoda nam dopisała - globalnie. Po powrocie spotykamy Panią Zosię w recepcji. Dokonujemy rozliczenia pobytu w Ośrodku. Recepcję wizytuje Małżonek Pani Zosi. Oglądamy jego samochód terenowy - wołynianka. Dowiadujemy się też, co nieco, o selektach. Potem obliczenia na komputerze - dopasowania wielomianowe linii Schumanna - do 21.15. Jutro powrót, a w nocy zmiana czasu na CŚE. Tyle na dzisiaj, a w Ośrodku WUJ - Generał. Biedne jelenie, pozostaje im tylko ryczeć, posiadanie rogów nobilituje.
Niedziela, 27 września - rano spacer do Pani Mlecznej (Żak) z bańką i garnkiem. San - ledwie toczy swe wody przez coraz liczniejsze porohy. Przechodząc przez most w chłodny ranek, myślę o Romanie. Szesnaście lat temu było zimniej. Potem pakowanie komputera w paczki i po śniadaniu jazda. Klucze i zbytki zostawiamy u Pana Zbyszka, w domku pod nr 2. Planowany wyjazd o 9 - 10 godzinie odpowiedniego czasu. Bieszczadnikom, schumowinom - cześć!